Śmierć jest zjawiskiem naturalnym, oczywistym i czymś, co zawsze kiedyś nadejdzie.
Niestety dotyka nie tylko ludzi, ale wszystkich istot na całym świecie, zwłaszcza zwierząt.
Siedem miesięcy temu moją idolkę dotknęła okropna wiadomość, a mnie dzisiaj też coś wstrząsnęło.
Dlatego mam motywację, aby napisać tego posta i podzielić się z Wami sytuacją z życia mojej idolki, jak i mnie.
Miałam w swoim życiu wiele zwierzaków.
Nie wszyscy mnie lubili, ja nie lubiłam wszystkich, ale miałam zdolność empatii i każda śmierć (a było ich wiele) wywoływała u mnie burzę w umyśle. Każda nieprzespana noc i smutek był powodem, że nauczyłam się kochać szybciej.
Rok i 4 miesiące temu narodził się nowy członek mojej rodziny, którego uratowałam. Mógł umrzeć, ale moja determinacja go przytrzymała i teraz jest moim najlepszym przyjacielem, którego kocham i ja też wiem, że on mnie kocha.
A teraz zaledwie tydzień i parę dni wystarczyło, abym kogoś innego tak samo pokochała.
Był to nowo narodzony szczeniak, dosłownie prawie 2 tygodnie temu. Miał 4 rodzeństwa. Kiedy się urodził, był najmniejszy i najsłabszy. Starsze rodzeństwo go odpychało od jedzenia, przez co on nie mógł jeść. Kiedy oni sporo urośli, on nadal był mały, mniejszy od mojej dłoni (która też jest mała).
Nie mogłam pozwolić, aby odszedł.
Miał wiele siły.
Próbował walczyć, nie poddawał się. Chciał żyć, bo ruszał się więcej od reszty piesków, wołał o pomoc.
Razem z mamą postanowiłam, abyśmy go same dokarmiały mlekiem krowim, ze strzykawki. Powoli, każdego dnia dostawał 2-3 razy małą dawkę.
Pił, a potem spał. I tak było przez 3 dni. Był najsłodszym stworzeniem na tej ziemi, a mimo to, Bóg chciał inaczej.
18 lutego 2015 roku jego serce zabiło po raz ostatni.
Oznajmiła mi o tym mama, kiedy chciała go ponownie wziąć i nakarmić, niestety on był przygnieciony przez swoich braci. Można zatem sądzić, iż była to śmierć z powodu tego, że któryś ze szczeniąt go przygniótł, albo po prostu najpierw zmarł z głodu, ze swojej małej wagi..
Mam łzy w oczach, które powoli spływają po moich policzkach, ale chcę być silna. Stworzenie, które znałam lekko ponad 7 dni opłakuję jak kompana, który towarzyszył mi całe życie. Wszystko we mnie pęka, nie potrafię już tak samo myśleć.
Będąc małym dzieckiem, miałam wiele psów, które niestety musiały opuścić moje życie i pozostawić na zawsze w wiecznej żałobie i smutku..
Bardzo kochałam zwierzęta i każda śmierć, nawet, jeśli nie przepadałam za jakimś, była okropną tragedią.
"Wszystkie psy idą do nieba, więc nie martw się... więc nie martw się..
Wszystkie psy idą do nieba, tak to już jest, tak to już jest....
Odwiedzisz je we śnie..."- to napisała 9 letnia dziewczynka, która wierzyła, że zawsze będzie mogła towarzyszyć swoim psom..To byłam ja.
I każdej nocy śniły mi się moje zmarłe psy..
Ale teraz już wiem, ze to przeszłość.,
Wszyscy idą do nieba, każdy aniołeczek będzie z nami na zawsze, a rana zniknie.. Wspomnienia zostaną.
Dziękuję mojemu tygodniowemu szczeniaczkowi, że był silny.
Że walczył, że miał serce,
Nawet sobie nie wyobrażacie, jaki on był mocny, jaką miał silną wolę. Mógł dużo zdziałać, mógł być naszym kompanem.
A teraz.. pozostaje się modlić.
Za każdym razem mam łzy w oczach, kiedy sobie przypominam, jak chciał żyć. Próbował, był wojownikiem.
Kocham Cię, kochanie.
Będę się modlić dla Ciebie.
Będę Cię pamiętać,
Nie zapomnę, obiecuję.
Nauczyłeś mnie walczyć.
Nauczyłeś mnie kochać wszystkie istoty.
A ja mam czyste sumienie, bo chciałam Cię uratować.
Nie udało się, ale wiem, że byłbyś najlepszym psem na świecie.
Zawsze będziesz w moim sercu.
Aniołku, słowiku, po prostu przyjacielu.
My little doggy [*] I'll pray for you, darling. Angel.— Natalia △ (@LipcowaNatalia) luty 18, 2016
Przepraszam za taki mało poukładany post, ale chciałam w jakiś sposób uhonorować jego śmierć, aby wiedział, ze o nim wciąż pamiętam. Nawet, jeśli nit tego nie skomentuje, czy nie przeczyta, nie obchodzi mnie to.
Jedyne, co mogę Wam polecić- na każdego czeka śmierć, i na wasze zwierzaki. Kiedy przyjdzie ostatnia godzina, bądźcie szczęśliwi i dumni, ze miały takie wspaniałe życie z Wami, i Wy z nimi.
Buziak!
Musisz czuć się strasznie :( Współczuję straty. Ja mam jednego psa do którego jestem strasznie przywiązana, nie wyobrażam sobie życia bez Tofika :)
OdpowiedzUsuńzapraszam na : twoimioczami.blogspot.com (akceptuje wymiane obserwacjami) :)
Aż mną wstrząsnęło.. Tofik... tak samo nazywał się właśnie ten zmarł piesek ;(
UsuńBardzo współczuję, przechodziłam to przy śmierci moich kotków :( Trzymaj się, kochana!
OdpowiedzUsuńDziękuję :')
UsuńBiedny psiak :( te najsłabsze z miotu tak mają... mój pieseł też był największą ciapą, jego bracia bezlitośnie go odtrącali od wszystkiego. A wyrósł na grubą rudą kulkę.
OdpowiedzUsuńMiałam jednak podobną sytuację, jak miałam jakoś 16 lat, odbierałam poród kociaków ale jeden się udusił :(
Przykre, ale częste. Bardzo, bardzo częste. Jakoś multum zwierząt ginie dziennie, gdyby je tak wszystkie opłakać to zabrakłoby łez :c
Współczuję, trzymaj się ciepło, nie choruj za dużo, nie poddawaj się, pieseł by tego nie chciał, on sam się nie poddawał!
Serduszko pocieszenia -> <3
Dziękuję za serduszko <3
UsuńBardzo współczuję. Mi też kiedyś zginął pies i wiem, że to nie miłe doświadczenie. Ja także kocham zwierzęta. Mam nadzieję, że szybko uda ci się pozbierać. podobnie jak wcześniejsza osoba komentująca przesyłam serduszko pocieszenia. <3
OdpowiedzUsuńJuż się pozbierałam, mam tylko nadzieje, że więcej mnie to nie spotka, choć wiem, że to nieuniknione :(
Usuń[*]
OdpowiedzUsuńWspółczuję ;(
OdpowiedzUsuńPies to prawdziwy przyjaciel .
pozdrawiam cieplutko i zapraszam do mnie, będzie mi bardzo miło jeśli zajrzysz, zaobserwujesz xkroljulianx
To smutna historia. W tamtym roku musiałam pogodzić się z odejściem mojego pupila, który spędził ze mną kilka dobrych lat... Zawsze będę tęsknić za zwierzętami, ponieważ odgrywają w moim życiu dużą rolę :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńlublins.blogspot.com
Szczerze Ci współczuję, wiem jaki to smutek :(
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam http://nataliexbrunette.blogspot.com/
Szkoda, że zwierzęta tak szybko umierają. Prawda jest taka, że potrafią być lepszymi przyjaciółmi od ludzi.
OdpowiedzUsuńWiem jak się czujesz i bardzo ci współczuję- rok temu umarł mój żółw, którego miałam przez 6 lat.
Trzymaj się!
Mój blog-klik ♡
Chyba pierwszy raz spotkałam się z tym, że ktoś napisał o śmierci. To co napisałaś jest piękne, ciekawe, ale jednocześnie trochę przerażające. Ze wszystkimi przemyśleniami się zgadzam, ale śmierć odłóżmy na potem... ;) Wspaniały blog, pozdrawiam i życzę sukcesów! :)
OdpowiedzUsuńpauuls.blogspot.com
:) Ja za to wiele razy spotkałam się z takimi postami, tylko zazwyczaj dotyczyły ludzi. ALE czym zwierzęta się od nas różnią w tej kwestii? :)
UsuńW moim życiu miałam 2 pieski i znam twój ból. Pierwszego miałam bardzo krótko i niestety się zgubił :( Był to pies podwórkowy ale jeszcze dość mały był. Którejś nocy przyszedł jakiś inny pies i go gdzieś zwiódł. Pamiętam że wstałam rano, żeby dać mu trochę ciepłego mleka, ale go nie było. Płakałam długo po nim mimo że miałam go krótko. Drugiego psa na szczęście mam do dziś
OdpowiedzUsuńObserwuję i zapraszam do mnie :)
http://ragazza99.blogspot.com/
Ja też niestety duzo już swoich zwierzaków pożegnalam. Czasami przeraża mnie to, jak bardzo słabe więzy mają pomiędzy sobą zwierzęta, które rzekomo są rodziną/Karolina
OdpowiedzUsuńStrasznie mi przykro :/
OdpowiedzUsuńAktualnie mam dwa koty i psa i jak myślę, że kiedyś może ich zabraknąć w moim życiu, to robi mi się naprawdę smutno.
Rozumiem co czujesz.
Pamiętam jak byłam jeszcze mniejsza i zaledwie tydzień po moich urodzinach ojciec przyszedł wieczorem do mojego pokoju i oznajmił mi, że mój ukochany pies nie żyje... że ktoś go bezczelnie przejechał i zostawił martwego na drodze. Co śmieszniejsze, po czasie okazało się, że owym zabójcą był znajomy mojego ojca. Nigdy nie przestanę chować urazy...
Miałam kiedyś psa, wilczura, był na łańcuchu i budę miał za domem bo był rzekomo groźny. Byłam dzieckiem, nie wiem czemu ale czułam że to mój przyjaciel i nie jest w stanie mnie skrzywdzić. Bethoven, bo tak się nazywał, był bardzo starym psem. Nasz sąsiad dał mu trutkę i zdechł. Wtedy myślałam, że po prostu zmarł ze starości. Dopiero kilka lat później zrozumiałam co się stało. Od jego śmierci śnił mi się parę razy i wierzę w to, że wszystkie psy i nie tylko psy ale też inne zwierzęta i ludzi idą do nieba.
OdpowiedzUsuńKochanie, zmieniłam adres bloga. Stwierdziłam, że chciałabyś być o tym poinformowana...
http://to-ja-niezdara.blogspot.com/
Buziaczki, Niezdara ;*
Współczuję śmierci psa. Mi trzy lata temu zdechła suczka, która dzielnie towarzyszyła mi przez 11 lat, też bardzo ją kochałam, ale jednego dnia strasznie wyszczuplała, chociaż zawsze była tęższa. Okazało się, że to już ostatnie dni jej życia.
OdpowiedzUsuńNasz Blog
ja tez miałam pieska. Był ze mną od trzeciego roku życia i przeżył 14 lat. Bardzo sie do niego przwiązałąm i najgorsze było sie z nim pożegnać
OdpowiedzUsuńhttp://magdawiglusz.blogspot.com/
Aż się popłakałam, gdy to czytałam. Naprawdę bardzo ci współczuję, ale niestety życie już jest absurdalne i nic na to nie poradzimy :/
OdpowiedzUsuńwy-stardoll.blogspot.com
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńNa szczęście nie spotkała mnie jeszcze takie nieszczęście. Nie wyobrażam sobie jak musiałaś się czuć, wiem że ze mną nie byłoby lepiej- jako dziecko histerycznie płakałam na wieść o śmierci rybki
OdpowiedzUsuńDifferent Diamond klik
Fajnie, że masz takie przeżycia. Rozumiesz sama jakie to trudne chwile. Masz bardzo dobre serce. Zazdroszczę ci go. Ja nigdy nie przeżyłam takiego czegoś. Nawet, gdy ktoś umarł z mojej rodziny, nie przywiązywałam do tego wagi. Przecież go nie znałam. Kiedyś na pewno przeżyje takie coś, ale nie jestem do tego w ogóle przygotowana.
OdpowiedzUsuńwchmurach12.blogspot.com
Mój pies, Tofik, był ze mną dłużej niż go nie było. Tak naprawdę był członkiem rodziny. Niestety odszedł we wrześniu zeszłego roku. Szczerze mówiąc, to do tej pory nie mogę się pozbierać i łzy napływają mi do oczu...
OdpowiedzUsuńveronicalucy.blogspot.com
Jejku bardzo Ci współczuję. Śmierć ukochanego zwierzaka to przykre doświadczenie. Ja przeżywałam takie chwile gdy straciłam mojego kotka Tofika. Do dziś kiedy o tym myślę do oczu napływają mi łzy. Trzymaj się kochana <3
OdpowiedzUsuńz-pasja-w-obiektywie.blogspot.com
świetny wpis!aż się łezka w oku kręci :(
OdpowiedzUsuńzapraszamy do obserwacji :
www.oliv-an.blogspot.com