
Rzadko sięgam po romansidła, tym bardziej te z działu beletrystyki Od zawsze odstraszały mnie swoją powierzchownością i kojarzyły jedynie ze starszymi rozwódkami rozmarzającymi się nad tym, że może i one spotkają kolejną miłość i ktoś je w końcu zechce..Dlatego zazwyczaj omijałam je szerokim łukim, a zaczytywałam w powiesciach przygodowych, wojennych, historycznych,
w których wątkiem pobocznym były relacje romantyczne, nie przytłaczające całej fabuły- wtedy mogłam to przeżyć, potrafiłam to zaakceptować. Jednak i we mnie coś pękło i postanowiłam sięgnąc po lekką i przyjemną lekturę na jesienny wieczór, na jeden dzień. Wtem na horyzoncie pojawił...